niedziela, 28 listopada 2021

Elżbieta, „Chichotka i Kocicho w Ogrodzie Luksemburskim”

Pierwszy zimowy śnieg ma w sobie coś uroczystego i magicznego. W takim też momencie zaczyna się akcja opowiadania "Chichotka i Kocicho w Ogrodzie Luksemburskim” Elżbiety (Mierzejewskiej), o perypetiach pewnej myszy. Była w ciąży i chciała urodzić dziecko w jakimś bezpiecznym miejscu. Wybrała gniazdo kosa, szczęśliwie urodziła córeczkę Chichotkę, ale chwilę później musiała już uciekać przed złym kotem Kocichem.. Cała historia na szczęście dobrze się kończy (choć jak dla mnie trochę mało prawdopodobnie), a głównym walorem książki są ilustracje Elżbiety – delikatne, niepstrokate i nienachalne.

Ilustracje Elżbiety można znaleźć jeszcze w innej książce – „Kruszek i Jagusia

















Chichotka i Kocicho w Ogrodzie Luksemburskim

Elżbieta

Endo 2000

Wiek: 4+


czwartek, 25 listopada 2021

(Analogowych) wspomnień czar. Z.Nienacki „Niesamowity dwór”

 „Niesamowity dwór’ Z.Nienackiego to w sam raz książka na jesienne wieczory (w zasadzie jeden wystarczy); mamy tu wywoływanie duchów, listopadowe szarugi, ponurą willę, pierwszy śnieg, detektywistyczną zagadkę i tajemniczego przeciwnika. Czytałam tą książkę w dzieciństwie, ale teraz czytałam ją jakby od nowa. Miło się wraca do analogowych czasów (choć czy Pan Samochodzik lepiej by tropił przestępców gdyby miał smartfona?), silnik Ferrari 410 jednak nie robi już takiego wrażenia, bo z punktu widzenia dorosłego zdecydowanie ciekawsze są perypetie pana Tomasza z kobietami i jego monologi wewnętrzne. Bo książka nie jest pisana z punktu widzenia dziecka (choć skierowana do młodszej młodzieży), lecz dorosłego i dzięki temu można ją czytać też po latach, bez przymusu i ujmy na honorze😉 Zadziwiające jest, jak Nienacki, umiejscowiwszy akcję powieści gdzieś na głębokiej prowincji napisał książkę ciekawą, wciągającą, mimo wszystko nie do końca przewidywalną, trochę historyczną (o dziejach wolnomularzy w Polsce ), nawet krótkie opisy przyrody są w sam raz, a cytaty z „Balladyny” jeszcze dodają uroku.

A co ze współczesną młodzieżą? Mój raczej czytający 11-latek rok temu miał podejście do "Pana Samochodzika i Templariuszy" i nie chwyciło. W tym roku do "Niesamowitego dwor" z początku miał stosunek niechętny, ale w końcu do ręki wziął, przeczytał i powiedział, że fajne;)

PS. A jak to w ogóle jest czytaniem powieściowej klasyki przez współczesną młodzież? Moje dziecko raczej już po Pana Samochodzika nie sięgnie, ale podsunęliśmy mu "Trzech muszkieterów" i na razie czyta.






Niesamowity dwór

Z.Nienacki

Siedmioróg 2007

Wiek: 11+


środa, 24 listopada 2021

„Misie, miśki, niedźwiadki” do opowiadania i szukania szczegółów

 

Misie bywają różne – pluszowe, wyszywane, wycinane, bajkowe i też całkiem prawdziwe. Wszystkie można znaleźć w książce „Misie, miśki, niedźwiadki”. Mali amatorzy misiów muszą wyśledzić, który miś ma na nosie pszczołę, którego misia porwał balonik, co robią misie nocą w pokoju dzieci, odnaleźć poduszkę w paski itp. Polecamy wszystkim miłośnikom misiów i zadań na spostrzegawczość.

A dodatkowym atutem książki jest fakt, że każda rozkładówka została zilustrowana przez inną polską ilustratorkę (E.Wasiuczyńska, E.Poklewska- Koziełło, J.Richter-Magnuszewską i inne).


















Misie, miśki, niedźwiadki

Il. K.Bajerowicz i inni

Olesiejuk 2020

Wiek: 4+


poniedziałek, 22 listopada 2021

W galerii sztuki (ilustracji). J.Górski „Alfabet Wilkonia”

 

Kilkadziesiąt lat temu pewnie sam Wilkoń nie przypuszczał, że to właśnie on w XXI w. będzie opowiadał o polskiej szkole ilustracji i postaciach z nią związanych. Większości tych artystów już nie ma, a już z pewnością mało kto jest taki jak Wilkoń – wciąż tworzy i wciąż jest (szczerze!) lubiany.

Opowieści Wilkonia o tamtych czasach można było już przeczytać np. w serii wywiadów „Ten łokieć źle się zgina”, czy też przede wszystkim w „Szczęśliwych przypadkach JózefaWilkonia”. Tym razem Wilkoń opowiada jednak nie o sobie, ale przede wszystkim o innych artystach, choć przez pryzmat własnych z nimi kontaktów, stąd np. o A. Boratyńskim przeczytamy więcej, a np. o H. Matuszewskiej mniej. Nie jest to encyklopedia, nie dowiemy się, kiedy ktoś się urodził i kiedy umarł, zresztą to wszystko można znaleźc w internecie. Wilkoń stara się opisać jaki ktoś był jako człowiek, czy wesoły, smutny, elegancki, towarzyski itd. Dobrze się tą książkę czyta, bo choć z pewnością nie dowiadujemy się o danym artyście wszystkiego, to jednak razem z prezentowaną obok ilustracją można wyrobić sobie o nim jakieś zdanie. I tak w książce poczytamy o J.Heintze, E.Salamon, A.Strumiłło, W.Majchrzaku, M.Mackiewicz, D.Mrozie, G.Rechowiczu, J.Czerniawskim, F.Starowieyskim i wielu innych. Przyjemny jest ten świat Wilkonia, przesycony sztuką, która nadaje wszystkiemu sens. Widać, że Wilkoń jako człowiek i artysta czuje się spełniony i doceniony.

Największe wrażenie robią jednak w książce ilustracje – spory kawał dobrej jakości polskiej sztuki – dzięki czemu i opowieści o artystach są jakieś inne, pełniejsze. 

W zasadzie jest to książka na raz (a nawet na jeden wieczór), jednak z powodu ilustracji można do niej wracać wielokrotnie, gdyż jest to mały album ze sztuką – sztuką ilustracji.


















Alfabet Wilkonia

J.Górski

CzystyWarsztat 2020

niedziela, 21 listopada 2021

Kilka komiksowych nowości dla dzieci („Om”, „Bitmaks i spółka”, Mali bogowie”. „Najwybitniejsi naukowcy”)

 

Na początku komiks P.Nowackiego (tego od „Detektywa Misia Zbysia”) o trochę enigmatycznym tytule „Om”. W „Omie’ nie ma żadnych słów (mogą więc samodzielnie „czytać’ już 4-5 -latki), akcja wartka, oczywiście świetnie narysowana. Komisowych weteranów (jak ja) pewnie najbardziej zainteresują wstawki innych rysowników (B.Kołomycka, T.Leśniak). Ciekawy zabieg, wzbudzający czujność czytelnika😉


















Starszym dzieciom (7-8 letnim) bardziej jednak spodoba się komiksowa seria „Bitmaks i spółka”. Wreszcie komiks, gdzie dialogowe chmurki są rzeczywiście krótkie (choć bywa ich dość sporo). Historia nieskomplikowana, ale dość wciągająca, ilustracje wesołe, dobra książkowa pozycja na „rozczytanie się” dla 8-latków.













Chcącym podsunąć milusińskim coś choć trochę edukacyjnego, polecam serię „Mali bogowie” z wyd. Egmont. Historie krótkie, sporo akcji i humoru, a dzieci mimochodem dowiedzą się co nieco o mitologii greckiej. 











Najwybitniejsi naukowcy

Edukacyjne ambicje ma też seria „Najwybitniejsi naukowcy”. Nie wywołuje ona takich emocji u dzieci jak ta o Kaczorze Donaldzie czy Ptysiu i Billu, jednak ponieważ są dobrze zilustrowane, sięgną po nie nawet trochę odporne na czytanie 9-latki. Dziecko zadowolone a i rodzic też, bo trochę wiedzy do głowy dziecka przy okazji wpadnie. Książeczki są dość mocno dydaktyczne i trochę brakuje w nich ciekawszej fabuły (jak wiadomo nie każdy życiorys nadaje się na film), ale dzięki atrakcyjnym ilustracjom dzieci po komiksy w miarę chętnie sięgną (przynajmniej raz). Czesć o Arystotelesie weselsza (wiadomo w Grecji jest więcej słońca😉), ten o naszej noblistce nieco bardziej szary (w laboratoriach chemicznych zwykle słońca brak


















Om. Apetyt na przygodę

P.Nowacki

Kultura Gniewu 2021

Wiek: 4+

 

 

Bitmaks i spółka

Copons&Fortuny

Debiy 2021

Wiek: 5+

 

Mali bogowie

Ch.Cazenove

Egmont 2021

Wiek: 8+

 

Arystoteles

J.Bayarri, D.Seijas

Egmont 2021

Wiek: 8+


środa, 17 listopada 2021

S.Nordqvist, „Biedny Pettson”

 

Co jakiś czas lubimy wracać do serii o Findusie i Pettsonie. Książki cieszą się największym powodzeniem w wieku 3-5 lat, jednak i starszaki lubią opowieści o perypetiach kota i jego pana. O ile mniejsze dzieci zwykle najbardziej lubią część „Gdy mały Findus się zgubił”, a bojowo nastawieni chłopcy „Polowanie na lisa”, osobiście, oprócz „Gości na Boże Narodzenie” lubię „Biednego Pettsona”.

Jest pochmurny listopad, a może bezśnieżny grudzień, za oknem chmury i szaro, tak szaro, że aż nie chce się wyjść z domu, i w ogóle nie chce się nic. Tak właśnie czuje się Pettson, ale takie dni uniwersalnie dopadają każdego, i dzieci i dorosłych. Pettson pogrąża się w szarości i melancholii i jest tym tak wyczerpany, że wesołe skoki Findusa, jeszcze bardziej go rozdrażniają. Zwykle cierpliwy staruszek w końcu eksploduje ze złości, ale Findus wie, że trzeba Pettsona koniecznie spod tej chmury szarości wydobyć i wymyśla plan…

Dzieci w Pettsonie zobaczą dorosłych, którzy miewają zły humor/dzień i są tak zmęczeni, że nie mają siły na nic, a dorośli mogą znaleźć w książce wskazówkę, jak się wydobyć spod szarej chmury, gdy nagle przyjdzie.

Nie jest to najweselsza z części o Findusie, jednak z pewnością bardzo realistyczna; Pettson jest autentycznie wściekły (i baaardzo smutny), a jesienne pejzaże są rzeczywiście szare, choć mają też w sobie pewną delikatność…
















Biedny Pettson

S.Nordqvist

Media Rodzina 2009

Wiek: 3+


wtorek, 16 listopada 2021

Tydzień z życia matadora (na emeryturze). J.Wright “The lonely matador”

The fight lives on

Juan Belmonte był znanym matadorem. Na uwagę zasługuje tym bardziej, że jak dowiadujemy sie z noty na końcu książki, Belmonte wykonywał swój zawód pomimo nieśmiałego charakteru i braku pewności siebie. Co więcej, z czasem stał się odważnym człowiekiem, który mimo zniekształconych nóg stworzył nowy styl walki z bykami. Po latach życia pełną piersią (kobiety, wino i śpiew) lekarz nakazał mu diametralną zmianę stylu życia, ale Belmonte nie potrafił się na to zgodzić.

No i cóż, „The lonely matador” to rodzaj symulacji, co by było gdyby matador dożył jednak emerytury. I tak, w poniedziałek dostaje oferty jak wygodnie spędzić jesień życia, we wtorek zaopatruje się w steki, w środę ćwiczy na siłowni, w czwartek ogląda tv, itd. A wszystko w ciszy (w komiksie nie ma słów), bo matador mieszka samotnie (ma psa). Dopiero sobota jest inna, bo w sobotę okazuje się, że mimo wszystko „The fight lives on”, czyli matador wciąż żyje wspomnieniami swoich licznych potyczek, a może nawet walczy dalej, dopóki życie trwa.

Komiksowa historia jest trochę nietypowa, choć razej nie skłania do głębszych przemyśleń. Na podstawie krótkiej noty biograficznej trudno powiedzieć, dlaczego Belmonte, choć całe życie walczył, na końcu jednak się poddał. Tydzień z życia emeryta też nie jest jakoś szczególny (choć z pewnością dobrze narysowany). Być może kluczowe jest wieloznaczne przesłanie z soboty – The fight lives on.; także na emeryturze, a może zwłaszcza wtedy. Gdy już zgasną światła, a jedyny byk to pies obok z przyklejonymi rogami.

















The lonely matador

J.Wright

Centrala 2011


niedziela, 14 listopada 2021

Dobrze zrymowane i zilustrowane „Sanatorium” (D.Gellner, A.Pękalski) +"Frania"

Sanatorium…Miejsce budzące dużo skojarzeń i stereotypów, jednak im bliżej komuś do wieku senioralnego, tym łaskawiej patrzy na takie miejsca. D.Gellner i A.Pękalski postanowili przyjrzeć się z bliska sanatoriom i zobaczyć, kto tam bywa, jak się ubiera i co robi. Efekt jest zabawny i pouczający, nie tylko dla socjologów. W książce mamy wieczorek zapoznawczy, lokalnego donjuana, piękne (choć już trochę starsze) panie, rasowych hipochondryków, kuracjuszy, którzy wiedzą lepiej niż lekarze, itp. Nie byłam nigdy w sanatorium, ale dylematy odchudzającego się pana Adama, stojącego przed kredensem z ciastami są mi niesamowicie bliskie😉

Postaci Pękalskiego jak zawsze łatwo wpadają w oko, ciekawym zabiegiem jest też umieszczenie tu i ówdzie zdjęć gwiazd z Hollywood. Być może to trochę aluzja do tego, że życie towarzyskie w sanatorium ma w sobie coś z autokreacji czy inaczej - lansu😉

„Sanatorium” to w zasadzie idealna lektura dla babć i wnuków. Tematyka sanatoryjna babciom jest bliska, a dzieci lubią podpatrywać dorosłych w prawdziwych sytuacjach. Sytuacje z „Sanatorium” wyglądają bardzo realistycznie😉, a wątek pojawiających się co jakiś czas różnych zwierzątek wcale tego realizmu nie ujmuje.

























„Oto bajka na ekranie”

„Franię”, czyli kolejną część duetu Gellner+Pękalski również dobrze się czyta. Oglądamy (bo to w domyśle serial) przygody pewnej pani Frani, która choć ładna i zadbana, wcale nie nosi rozmiaru S (i to dobrze😉). Frania chodzi na grzyby, spada z drabiny, robi pranie (oczywiście!;) i spotyka pana Frania, który ma ochotę na bliższą z nią znajomość. Historyjki o Frani jedne są zabawne bardziej (np. oświadczyny i wizyta u lekarza), drugie mniej, dzieci jednak słuchają z uwagą (no bo to same rymy) i każdy ciekaw, co tam dalej u powabnej Frani się wydarzy. Bardziej podobało mi się „Sanatorium” jednak i od „Frani” trudno się oderwać (jak to zwykle bywa z serialami😉)



















Sanatorium

D.Gellner, A.Pękalski

Bajka 2015

Wiek: 5+