Antoni
Boratyński należy do starej szkoły polskiej ilustracji, która już dawno ustąpiła miejsca nowemu pokoleniu. Jednak nawet teraz,
po wielu latach, jego ilustracje wciąż robią wrażenie i są momentami ciekawsze
niż te współczesnych ilustratorów. Tak jak w przypadku Stasysa Eidrigeviciusa, będąc dzieckiem te ilustracje robiły na mnie dość przygnebiające wrażenie,
jednak z perspektywy dorosłego wygląda to inaczej. Patrząc na to, jak np. Boratyński
ilustruje wilki, trzeba przyznać, że współczesna ilustracja często wyrywa wilkom zęby
i robi z nich tylko trochę groźniejsze psy.
Ilustracje Boratyńskiego można wciąż spotkać w starych wydaniach książek, np. szkolnej lektury "Nie płacz koziołku" S. Michałkowa. Wilki są tu rzeczywiście przerażające, świnia odrażająca,
a koziołek na wyspie bardzo samotny. Uwagę przykuwają nieco surrealistyczne
konary drzew, poskręcane i tajemniczo się wijące, wprowadzające nastrój grozy i
niesamowitości, tak często obecny w baśniach. Samą opowieść o koziołku również
dobrze się czyta; koziołek za swoja nieroztropność ponosi zasłużone
konsekwencje, nieuczynna świnia zaś spotyka się ze społecznym ostracyzmem.
W finale okazuje się też, że ważne było każde nawet
najmniejsze działanie; kaczki, która pierwsza zobaczyła płaczącego koziołka,
bobrów, które zbudowały tratwę, i sikorki, która zauważyła zbliżające się
niebezpieczeństwo. Gdyby któreś ze zwierzątek zachowało się obojętnie i nie zareagowało
na sytuację, cała historia mogłaby mieć o wiele mniej wesołe zakończenie.
Baśniowe ilustracje Boratyńskiego można znaleźć też w książce A. Taborskiej "Szalony zegar". Czarownica Boratyńskiego ma rzeczywiście przerażające, długie szpony, a pojawiająca się z
rzadka surrealistyczna roślinność przywołuje na myśl obrazy Salvadora Dali.
Sama opowieść – „Szalony zegar”- jest również jak na baśń dość przedziwna. W pewnym królestwie władzę przejął zegar. W zamierzeniu jego twórców miał wydłużać chwile wesołe a skracać smutne, jednak w pewnym momencie całkiem wymknął się spod kontroli; w królestwie zaczęli wszyscy znikać, uratowała się tylko Królewna, która postanawia sprowadzić pomoc..
Sama opowieść – „Szalony zegar”- jest również jak na baśń dość przedziwna. W pewnym królestwie władzę przejął zegar. W zamierzeniu jego twórców miał wydłużać chwile wesołe a skracać smutne, jednak w pewnym momencie całkiem wymknął się spod kontroli; w królestwie zaczęli wszyscy znikać, uratowała się tylko Królewna, która postanawia sprowadzić pomoc..
Nie płacz
koziołku
S.Michałkow,
A.Boratyński
Nasza
Księgarnia 1987
Wiek: 5+
Szalony
zegar
A.Taborska,
A.Boratyński
Twój Styl
2008
Wiek: 5+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz