Moja 8-latka bardzo chciałaby mieć siostrę, ale nie brata, bo ma ich w domu już 3. W podobnej sytuacji jest też książkowa Thekla. Ma 3 starszych braci, i stąd czuje się czasem trochę samotna. Z drugiej jednak strony docenia i lubi ten chłopakowy świat, choć nie zawsze jest miło i przyjemnie. Chłopcy czasem śmieją się i z fantazją wygłupiają, a czasem krzyczą, biją się i niszczą coś przy okazji.
To, co w książce kluczowe, to zdjęcia. Naturalne, pełne emocji i energii czyli takie, jakie jest
dzieciństwo.
Właściwie świat opisany w książce jest nie
tylko chłopakowy, to po prostu sceny z życia pewnej rodziny, widziane z punktu
widzenia 8-latki. Podobny album mógłby powstać o życiu każdej
rodziny, gdzie są momenty lepsze i gorsze, a przeważają zwykle te zwyczajne, które i tak po latach wspominane są z
nostalgią.
Nie jest łatwo uważnie słuchać. Czasem wiele rzeczy zakładamy z góry; sens wypowiedzi, intencje rozmówcy,
interpretacje zdarzeń. Trochę to w komunikacji pomaga, ale też czasem
przeszkadza– nie słuchamy siebie nawzajem
zbyt uważnie, przez co trudniej się porozumieć.
Do uważnego słuchania zachęca trochę
przewrotna książka J.Klassena „Gdzie jest moja czapeczka?” Miś szuka swojej
czapeczki, w pewnym momencie nawet ją widzi (a nawet tego, kto ją zabrał!),
uważne słuchanie i patrzenie utrudniają mu jednak jego własne emocje; choć w
czasie poszukiwań spotyka wiele zwierząt, jego myśli cały czas są skupione na
czapeczce.
To krótkie opowiadanie ma też trochę
charakter detektywistyczny; winowajca, gdzieś między słowami, przyznaje się do
zarzucanych mu czynów. „Gdzie jest moja czapeczka?” zachęca jednak przede
wszystkim do uważnego słuchania i koncentracji na chwili obecnej.
Klassen napisał w sumie 3 książki, gdzie przewija się motyw kapelusza. Autor wykorzystał go, by przyjrzeć się z
bliska ludzkiemu zachowaniu. W części „Gdzie jest moja czapeczka?”
zachęca do uważnego słuchania, w kolejnej zaś części, która również ukazała się
w Polsce - „O!Kapelusz!” - autor używa kapelusza jako swoistego weryfikatora,
która ma ukazać wewnętrzne motywacje i pragnienia bohaterów. Z drugiej części trylogii
(„This is not my hat”), której dotąd w Polsce nie było (a którą można obejrzeć
na yt), czytelnik dowiaduje się, że każdy, nawet najbardziej sprytny plan, może
zostać odkryty.
Cała kapeluszowa trylogia opiera się na
kradzieży tytułowego kapelusza/czapeczki (choćby tylko w marzeniach). Klassen użył tej
dość stresującej sytuacji, by w sposób bardzo prosty ukazać/zdemaskować
rozmaite oblicza natury ludzkiej.
Nie da się nie zachwycać Klassenem,
którego książki zaciekawią zarówno maluchy, jak i dadzą do myślenia dorosłym.
Jeśli ktoś jest już znużony misiowymi tematami w literaturze dziecięcej, warto
zajrzeć do Klassena. Jego książki to dowód na to, że mimo pozornego dobrostanu w
literaturze, masa książkowych/życiowych tematów wciąż jest omijana/nie odkryta
przez dziecięcych pisarzy. Krzepiące jest też to, że Klassen wierzy w
inteligencję czytelnika; nie wszystko trzeba opisywać dosłownie – o ileż
większa jest wtedy radość z czytania!;)
W części „O! Kapelusz!” warto jeszcze
zwrócić uwagę na zmieniające się pory dnia. To, co przydarza się w dzień, w
nocy nabiera innego charakteru. Noc ujawnia prawdziwe pragnienia, nawet te
najbardziej ukryte.
Z całej trylogii „O!Kapelusz!” ma
najbardziej optymistyczną puentę – to te żółwie w kapeluszach spokojnie płynące
ku gwiazdom. Pozostałe części kończą się przemocą, żaden z bohaterów nie
weryfikuje swojej postawy i nie przechodzi przemiany, która przecież – nawet w
przypadku kradzieży kapelusza – zawsze jest możliwa.
„O!Kapelusz” to książka, obok której
można przejść obojętnie, a można też jej się przyjrzeć z bliska i pomyśleć o
wielu ciekawych sprawach.
Klassen należy do najciekawszych twórców współczesnej literatury dziecięcej. W zeszłym roku ukazała się niezwykła "The Rock from the Sky". Chciałoby się, by i w Polsce ktoś wydał tą książkę.
Inna książka z ilustracjami Klassena i wydana w Polsce to "Sam i Dave kopią dół" a także "Laszlo boi się ciemności"
Przeglądając
wydanych jakiś czas temu „Admirałów wyobraźni”, najbardziej zainteresowała mnie
twórczość A.Strumiłły i D.Mroza. I dziś książka z ilustracjami tego drugiego.
„Bajki bajki bajki” L.J.Kerna to bajki
głównie dlatego, że bohaterami tych krótkich utworów są zwierzęta, a i tematyką
nawiązują do twórczości mistrzów tego gatunku, czyli I.Krasickiego czy La
Fontaine’a. Nie są to więc książki dladzieci, lecz raczej dla tych, którzy już coś niecoś o życiu wiedzą, bo bajkom
Kerna zdecydowanie bliżej do satyry, ośmieszającej ludzkie przywary i słabości,
niż do baśni.
Dużą zaletą książki jest współczesny i
zgrabny język Kerna. Nie ma tu archaizmów jak u Krasickiego, można więc czytać
i nie myśleć o zamierzchłych czasach, lecz o tych jak najbardziej
współczesnych. I właściwie, choć w każdej bajce jest morał, Kerna dobrze się czyta
dla samego poetyckiego języka – finezyjnego, zabawnego, pełnego ciekawych
rymów, a zarazem bardzo zwyczajnego. Nie są to wiersze intelektualne, lecz
raczej rozrywka, czasem może z nutką zadumy.
Równie mocno co treść, zachwycają
ilustracje Mroza. Czarno-białe, delikatne, czasem humorystyczne lub nastrojowe.
Mimo, że pierwsze wydanie ukazało się 60 lat temu, ani ilustracje ani treść
bajek, nic a nic się nie zestarzały i wciąż zachwycają. Treściowy i ilustracyjny
majstersztyk.
Książka ukazała się kilka lat temu, czekałam
aż będzie można pożyczyć z biblioteki, w międzyczasie cały nakład został
wyprzedany. Czyli jak to w życiu.
Jeśli ukaże się dodruk, nie będę już zwlekać
z zakupem. Mam jednak nadzieję, że tym razem okładka nie będzie już taka
żółtawa, lepszy byłby jakiś jaśniejszy odcień.
Zbliża się potop, wszystkie zwierzęta
mają wejść do arki Noego parami. Ale pingwinów jest trzech. Czy mogą tam wszystkie
wejść?
Bohaterami książki U.Huba są zwierzęta,
ale ich reakcje zdecydowanie odnoszą się do świata ludzi. To co interesujące,
to użycie motywu biblijnego potopu by opowiedzieć o ludzkich dylematach i
wątpliwościach –jaki właściwie jest Bóg,
czy wszystko widzi, kto pójdzie do nieba itd. Na te pytania czytelnik nie
dostanie wprost odpowiedzi, bo też „O ósmej na arce” nie jest książką
religijną, lecz bardziej filozoficzną, z mocnym akcentem psychologicznym i
inteligentnym humorem. Ta mieszanka powoduje, że „O ósmej na arce” czyta się
ekspresowo i żałuje, gdy już się kończy.
„O ósmej na arce” to jednak też książka dla tych,
którzy lubią się zastanawiać i nie boją się pytań, czasem trochę przewrotnych.
„Kulawą kaczkę i ślepą kurę” też dobrze się czyta, choć „O ósmej na arce” jest moim zdaniem najlepsza z książek Huba, które do tej pory czytałam. Hub znów bawi się z czytelnikiem, a tym razem bohaterami książki są tytułowe dwie postaci, każda z jakimś defektem, w zasadzie uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie. A jednak, w miarę lektury okazuje się, że ta para świetnie się dobrała i jest w stanie zajść naprawdę daleko, o wiele dalej niż się wydawało na początku. Znów mamy trochę filozoficznych i psychologicznych rozmyślań, zręcznie wplecionych w błyskotliwe dialogi. I kolejną dawkę inspiracji do rozmyślań nad naturą człowieka, co tak właściwie jest ważne w życiu, itp.
Książki są dedykowane dzieciom, jednak moje dzieci niestety po książki nie sięgnęły, wolą komiksy i typowe przygodówki. Za to ja czytałam książki z przyjemnością, bardzo ciekawie śledzi się grę, jaką Hub prowadzi z czytelnikiem.
Jak pięknie J.Richter-Magnuszewska zilustrowała
„Dzikich przewodników"! Och i ach! Spotkamy tu całą gamę kolorów, których nazwy nie każdy zna (amarant, Magenta?), a które z pewnością są i
Richter-Magnuszewska potrafi ich używać. Oprócz tego eleganckie roślinne
marginesy, ornamenty, cienie, dużo przyrody i oczywiście zwierzęta, bo to
o nich jest ta książka.
O ile warstwa ilustracyjna zachwyca, z
treścią jest już trochę gorzej. Rozumiem zamysł autorki, żeby napisać o
zwierzętach w kulturze, że są ważne i że trzeba je szanować, ale przyznam
szczerze, że skrótowe opowieści o zwierzęcych mitach w odległych kulturach
(Indie, Afryka, Ameryka) trudno się czyta i w głowie nie zostaje prawie nic. Może
lepiej byłoby napisać o tych mitach trochę krócej, ale szerzej przytoczyć jakąś opowieść, która potrafi zadziałać na wyobraźnię.
Co wstrząsa ziemią, czyli co powoduje
trzęsienia ziemi, tornada i rozmaite klęski żywiołowe? Na te wszystkie
pytania można znaleźć odpowiedź w książce „Co wstrząsa ziemią?” R.Jacobsa.
Oprócz krótkiego wyjaśnienia rozmaitych zjawisk fizycznych – w jaki sposób powstaje
tsunami lub dochodzi do erupcji wulkanu – autorzy opisują też jak się zachować
w takiej sytuacji, jak też przypominają największe klęski żywiołowe w historii.
Strach jest niezbędny do przeżycia, ale
bywa go też w życiu za dużo, na tyle dużo, że staje się Królem Strachu, po
prostu rządzi. Zabiera marzenia i każde siedzieć na bezpiecznej
kanapie.
Również i Hania w ten sposób spędzała
czas, bo bała się wielu rzeczy – burzy, psów, pająków, niemiłej pani w szkole itp.
Pewnej nocy jednak przyśnił jej się sen o Szklanej Górze, zamku ze złota i
Królowej, która pokazała jej, jak się lata… Dziewczynka bardzo chciała wrócić do snu, więc opisała go sobie w zeszycie. Myślała o nim coraz
więcej i więcej, aż pewnego dnia postanowiła wspiąć się na zimną i niedostępną
Szklaną Górę….
Dobra jest ta opowieść. Napisana współczesnym
językiem i osadzona we współczesnych realiach, pokazuje jak bardzo strach może
dominować w życiu, ale też, że można go pokonać, tak aby przyjął zwyczajne rozmiary.
Gdy Król Strachu przestał rządzić, Hania nagle odkryła, że jest królową swojego
życia.
„Szklana Góra” to już trzecia część,
jaka ukazała się w ramach cyklu „Siedem szczęśliwych” – starych bajek opowiedzianych na nowo. „Dziwożona” niestety jest trochę tendencyjna, „Kwiat
Paproci” również przewidywalny, „Szklaną Górę” czyta się najlepiej. Warto ją przeczytać z dzieckiem, zwłaszcza tym, które ma dużo obaw i nieśmiałości.