poniedziałek, 22 listopada 2021

W galerii sztuki (ilustracji). J.Górski „Alfabet Wilkonia”

 

Kilkadziesiąt lat temu pewnie sam Wilkoń nie przypuszczał, że to właśnie on w XXI w. będzie opowiadał o polskiej szkole ilustracji i postaciach z nią związanych. Większości tych artystów już nie ma, a już z pewnością mało kto jest taki jak Wilkoń – wciąż tworzy i wciąż jest (szczerze!) lubiany.

Opowieści Wilkonia o tamtych czasach można było już przeczytać np. w serii wywiadów „Ten łokieć źle się zgina”, czy też przede wszystkim w „Szczęśliwych przypadkach JózefaWilkonia”. Tym razem Wilkoń opowiada jednak nie o sobie, ale przede wszystkim o innych artystach, choć przez pryzmat własnych z nimi kontaktów, stąd np. o A. Boratyńskim przeczytamy więcej, a np. o H. Matuszewskiej mniej. Nie jest to encyklopedia, nie dowiemy się, kiedy ktoś się urodził i kiedy umarł, zresztą to wszystko można znaleźc w internecie. Wilkoń stara się opisać jaki ktoś był jako człowiek, czy wesoły, smutny, elegancki, towarzyski itd. Dobrze się tą książkę czyta, bo choć z pewnością nie dowiadujemy się o danym artyście wszystkiego, to jednak razem z prezentowaną obok ilustracją można wyrobić sobie o nim jakieś zdanie. I tak w książce poczytamy o J.Heintze, E.Salamon, A.Strumiłło, W.Majchrzaku, M.Mackiewicz, D.Mrozie, G.Rechowiczu, J.Czerniawskim, F.Starowieyskim i wielu innych. Przyjemny jest ten świat Wilkonia, przesycony sztuką, która nadaje wszystkiemu sens. Widać, że Wilkoń jako człowiek i artysta czuje się spełniony i doceniony.

Największe wrażenie robią jednak w książce ilustracje – spory kawał dobrej jakości polskiej sztuki – dzięki czemu i opowieści o artystach są jakieś inne, pełniejsze. 

W zasadzie jest to książka na raz (a nawet na jeden wieczór), jednak z powodu ilustracji można do niej wracać wielokrotnie, gdyż jest to mały album ze sztuką – sztuką ilustracji.


















Alfabet Wilkonia

J.Górski

CzystyWarsztat 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz