Styl graficzny
Marty Ignerskiej, abstrakcyjny, często kubistyczny, nie jest łatwy
w odbiorze i przy pierwszym spotkaniu może odstraszyć. W książce
"Wielkie marzenia" jest jeszcze zrozumiały, w "Różowym
prosiaczku" również ( min. dzięki towarzystwu tradycyjnych
grafik Joanny Olech), ale taka opowieść "O wiadukcie
kolejowym, który chciał zostać mostem nad rzeką" może już
przerazić i nawet trzymająca się bardziej w ryzach "Dziewczynka
z cienia", niewiele tu pomoże. Z drugiej strony w każdej z
tych książek jest mowa o marzeniach, gdzie abstrakcja jak
najbardziej ma rację bytu i z pewnością mało dosłowny styl
Ignerskiej nadaje tym marzeniom odpowiedni rozmach.
To najpierw
"Wielkie marzenia" Przemysława Wechterowicza. Są
wielkie dosłownie (książka ma wymiary 29x40 cm) i w przenośni;
studnia chciałaby zobaczyć ocean, słońce założyć
przeciwsłoneczne okulary, sowa chciałaby poznać przystojnego
puchacza. W marzeniach nie ma ograniczeń, jest miejsce na duuużo
fantazji, i styl Ignerskiej świetnie to podkreśla.
Książka od dawna jest nie do zdobycia, a szkoda. Mało jest na rynku tak ciekawych twórców jak Ignerska, a w duecie z Wechterowiczem powstają jej bardzo inspirujące książki;)
Książka od dawna jest nie do zdobycia, a szkoda. Mało jest na rynku tak ciekawych twórców jak Ignerska, a w duecie z Wechterowiczem powstają jej bardzo inspirujące książki;)
"Różowy
prosiaczek" również marzy, ale już bardziej prozaicznie, bo
chciałby "tylko" zmienić swój kolor z różowego na
jakiś inny, ciekawszy. Po wielu perypetiach i spotkaniu właścicieli
różnych innych kolorów, rewiduje swój punkt widzenia na kolor
różowy, jak i siebie samego. Książka została zilustrowana przez
dwie ilustratorki, Joannę Olech i Martę Ignerską, ich style w
książce się przeplatają, z dominacją bardziej klasycznej grafiki
Olech i jej dużych i małych prosiaczków.
"Wiadukt
kolejowy" również postanawia swoje marzenia zamienić w czyn; ma dość swojej okolicy i przejeżdżającego pod
nim co dzień potoku śmierdzących aut, więc postanawia przenieść
się w bardziej malownicze okolice. Maszerujące samopas mosty należą
raczej do bliżej nieokreślonej i z pewnością dalszej przyszłości, stąd abstrakcyjne i trochę trudne w odbiorze ilustracje
Ignerskiej dobrze podkreślają fantastyczność takich
przedsięwzięć.
Na koniec
"Dziewczynka z cienia" Jana Karpa, czyli opowieść
pewnej dziewczynki o tym, jak statystowała do obrazu Andrzeja
Wróblewskiego. Dziewczynka marzy i myśli o tym, jak ładnie malarz
ją sportretuje, niestety Wróblewski nie jest malarzem
realistycznym, a jego doświadczenia wojenne dodatkowo wpływają na
to, że jego obrazy są raczej dramatyczne i ponure. Ignerska swoimi ilustracjami opowiada o świecie dziewczynki i trochę rozładowuje
napięcie wynikające z przesłania obrazu, do którego pozuje
dziewczynka. Warto wspomnieć, że książka ma formę pamiętnika
prowadzonego przez dziewczynkę, ale odbiorcą tej książki
niekoniecznie są małe dziewczynki, a prędzej miłośnicy sztuki.
Inne książki zilustrowane przez M.Ignerską:
- Alfabet
Tytuł: Wielkie marzenia
Autor: Przemysław Wechterowicz, il.
Marta Ignerska
Wydawnictwo: Znak 2009
Wiek: 3+
Tytuł: Różowy
Prosiaczek
Autor: Marcin Brykczyński, il. Joanna
Olech, Marta Ignerska
Wydawnictwo: Znak 2006
Wiek: 3+
Tytuł: O
wiadukcie kolejowym, który chciał zostać mostem nad rzeką
Autor: Tina Oziewicz, il. Marta Ignerska
Wydawnictwo: Dwie Siostry 2014
Wiek: 3+
Tytuł: Dziewczynka
z cienia
Autor: Jan Karp, il. Marta Ignerska
Wydawnictwo: Dwie Siostry 2013
Wiek:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz