Istnieje wiele książek kulinarnych lepszych od „Łasucha literackiego” czy „Całusków pani Darling”, ale pewnie niewielu kucharzy umie tak pisać jak M.Musierowicz. Zarówno „Łasuch” jak i „Całuski” to książki przede wszystkim o gotowaniu, jednak nie są to bynajmniej potrawy przypadkowe, lecz ściśle związane z bohaterami Jeżycjady („Łasuch”) lub szeroko pojętej literatury dla dzieci („Całuski”). Z książek dowiemy się min., jak zrobić murzynek Gabrysi, serowe rogaliki miniaturki, torcik makowy Tosi („Łasuch”), albo trochę bardziej awangardowe ciasteczka bogini Demeter, smakowite jaja po bagdadzku, czy specjał czarodziejki Kirke („Całuski”).
Trochę
przeszkadza, że Musierowicz nie podaje miar składników w osobnej ramce, tylko
trzeba je wyłuskiwać z tekstu, jednak o potrawach pisze tak, że aż się chce
gotować. Przepisy w „Łasuchu” nie zawsze są proste w wykonaniu (mój pierwszy murzynek
gotowany za dziecięcia okazał się kompletną klapą), jednak autorka w książce
przemyca też dyskretny urok trudów gotowania w latach 80., kiedy to na
sklepowych półkach nie było prawie nic, ale nawet z tego nic dało się coś
ugotować. Dobrze sobie o tym czasem przypomnieć będąc w sklepie, gdzie półki
uginają się od towarów, ale akurat zabrakło sera feta, anchois czy kaparów.
Łasuch literacki
M.Musierowicz
wyd.a5 1991
wiek: 10+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz