Kobi jest już dorosły, ale mimo to cale życie nie może porozumieć się ze swoim ojcem. Żale narastały, a od kilku lat kontakt już się właściwie całkiem urwał. Dlatego jest zdziwiony, gdy pewnego dnia zaczepia go nieznajoma dziewczyna i mówi, że być może jego ojciec przypadkowo zginął w wyniku zamachu..
Komiksy
R.Modan jako jedne z nielicznych na rynku komiksów dla dorosłych nie epatują
brutalnością, perwersją i depresją, ot, przyjemna obyczajówka, choć to też nie
tak, że całkiem infantylna i bez dorosłych problemów. Kluczem do interpretacji
„Ran wylotowych” jest dla mnie jego angielski tytuł „Exit wounds”. Gdy ktoś
ważny znika z życia, zwłaszcza nagle i niezapowiedzianie, zostają rany, które długo
się goją. Tak też było z Gabrielem, ojcem Kobi, który żyjąc tak jak chciał,
pozostawił tych ran całkiem sporo. Jednak podobnie jak w komiksie „Zaduszki”, tak
i tu Modan pokazuje, jak z perspektywy lat wiele rzeczy widać inaczej i
głębiej. Stąd i Kobi pod wpływem wspomnień Numi, zaczyna patrzeć na ojca trochę
mniej krytycznie.
Może się
wydawać, że Modan traktuje temat bolesnych ran dość płytko, skoro nie wdaje się
w ich ponure i depresyjne meandry, ja jednak sądzę, że autorka chce skierować
uwagę czytelnika na coś innego. Pomimo bolesnych rodzinnych/wylotowych ran,
życie trwa dalej i lepiej skupić się na tym, co jeszcze w tym życiu może
zdarzyć się - dobrego.
Rany
wylotowe
R.Modan
Kultura Gniewu
2023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz