O niebezpieczeństwach płynących z ksiąg
Powieść o sławnym rycerzu Don Kichocie liczy sobie już 400 lat, ale wciąż jest wznawiana i czytana. Skąd się bierze ten fenomen?
Z jednej strony przygody Don Kichota są do bólu absurdalne; walczy
z przysłowiowymi wiatrakami (które jawią mu się jako olbrzymi), zwykłą chłopkę
uważa za księżniczkę, starą szkapę za doborowego rumaka, itd. Żyje w swoim
świecie wedle reguł wziętych prosto z ksiąg o błędnych rycerzach, jednak w
epoce, gdy sławnych rycerzy już od dawna nie ma.
Don Kichot tak mocno tkwi w swoim wyimaginowanym świecie, że współcześnie
można by go wziąć za schizofrenika. Jednak błędny rycerz z la Manchy to też
swoiste uosobienie tęsknoty, by ten książkowy, baśniowy świat naprawdę istniał
i dało się nim żyć uciekając od banalnej i szarej codzienności. Swoje oderwanie
od rzeczywistości Don Kichot przypłaca wieloma siniakami, stając się
pośmiewiskiem i kuriozum, a także przykładem na to, jak zgubne bywają bezkrytycznie
przyjmowane idee.
Niestety nie przebrnęłam nigdy przez oryginalną powieść Cervantesa
(choć może kiedyś się uda, kto wie), i sięgnęłam po komiks. Trzeba przyznać, że
jest w tej historii Don Kichota coś ujmującego i wciągającego; z jednej strony
dzielny hidalgo bardzo często przekracza granicę komicznego absurdu, z drugiej
jednak strony nie można mu odmówić odwagi i wytrwałej walki w imię wyznawanych
ideałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz