Robinson Cruzoe to jedno z moich
lepszych czytelniczych wspomnień z podstawówki. Oczywiście egocentryzm białego człowieka
jest tam koszmarny, ale zawsze mnie intrygowało, jak to możliwe, że Robinson
przetrwał tyle lat w samotności, z dala od świata który znał. Rajska wyspa z
białym piaskiem i niebieskim morzem była przecież dla niego więzieniem.
Kilka lat temu kubański artysta Ajubel
postanowił opowiedzieć historię Robinsona samym tylko obrazem. Mimo naleciałości z
epoki, wciąż jest to przecież bardzo aktualna opowieść o człowieku wyrwanym ze
swojego świata, który próbuje go sobie stworzyć na nowo. I wbrew pozorom, nie
brak kuchenki (czy telefonu komórkowego) był tu najtrudniejszy, lecz to, skąd wziąć
nadzieję, jak zrozumieć dziwny los.
Ilustracje Ajubela są intrygujące. Nie
zawsze miłe i przyjemne, jednak kipiące emocjami, dające przedsmak tego, jak
może się czuć rozbitek na słonecznej wyspie, jak wygląda noc w dżungli, jak
zwątpienie i rozpacz, czy też gorączkowe szukanie rozwiązań. By wreszcie spotkać
całkowicie innego obcego.
A ci, którzy chcieliby sprawdzić jak wyglądałby taki współczesny Robinson, polecam film sprzed lat "Cast away" z T.Hanksem w roli głownej.
Robinson Cruzoe
Ajubel
Tako 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz