O.Torseter, znany już polskim czytelnikom z książki „Dziura”, ma charakterystyczną, dobrze rozpoznawalną kreskę. Bohaterzy jego książek zdają się być trochę zagubieni w otaczającym ich świecie, pełnym zaskakujących elementów i szczegółów. O ile w „Dziurze” problemem była pojawiająca się ni stąd ni zowąd bliżej nieokreślona dziura, tym razem główny bohater stoi przed równie trudnym wyzwaniem – by nie wylecieć z pracy postanawia znaleźć ostatniego dinozaura. W podróży nieoczekiwanie towarzyszy mu nie byle kto, bo sam prezydent. Motywacje, jakie jednak przyświecają prezydentowi, by znaleźć ostatniego dinozaura, są całkiem inne.
Główną zaletą książek Torsetera jest jak dla mnie sam sposób prowadzenia
narracji – nieoczywisty, trochę nieprzewidywalny, a przez to atrakcyjny.
„Mulanosaurus Rex” kończy się na szczęście tak, jak się skończyć powinien, a w finale czytelnik dostaje najprawdziwszego ostatniego dinozaura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz