O pustce nikt chętnie nie myśli, najlepiej byłoby ją wymazać ze słownika. Ale jednak jest, w dodatku przydarza się prawie każdemu i tak oto M.Sztyma postanowiła napisać/narysować o niej książkę.
Wydawałoby się, że pustka powinna być
czarna jak rozpacz, ale chyba jest bardziej biała, jak nicość, nic. Bo ktoś/coś
był i zniknął, zostało puste miejsce z niczym/smutkiem/dojmującym brakiem.
Sztyma opisuje przykładowe spotkanie z
tym niechcianym gościem czyli pustką. Dziewczynka straciła kota, zamiast niego przyszła
ona, pustka. Nie da się jej pogłaskać, ani przytulić. Co zatem robi pustka? -
„Zbieram twoje łzy” – odpowiada w książce. Chce też słuchać o utraconym kocie i
razem popłakać. Aż pewnego dnia stanie się cieniutka i zniknie. Okazuje się
więc, że pustka, choć nieprzyjemna, ma też swoje, ważne, miejsce.
Przyznam szczerze, że książka nie
zrobiła na mnie jakiegoś kolosalnego wrażenia, z drugiej jednak strony coraz
bardziej doceniam, że ktoś w ogóle napisał o pustce książkę. W dodatku nie ponurą
i depresyjną, lecz taką, która pomaga tej pustce przyjrzeć się z bliska, by z
czasem przestała wysuwać się na główny plan, a w miejsce białych plam mogło
powrócić życie.
Pustka
M.Sztyma
Centrala 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz