poniedziałek, 26 lutego 2018

Elegancka opowieść detektywistyczna z obrazem w tle. „Zaginiony obraz” Kęstutisa Kasparaviciusa

"Zaginiony obraz" to napisana z finezją i humorem opowieść detektywistyczna, która zainteresuje starszych przedszkolaków i młodsze dzieci szkolne.
W małym miasteczku, na przyjęciu u profesora nagle znika obraz. Sam obraz na pierwszy rzut oka nie wydaje się zbyt interesujący (jest to istniejący realnie „Pies na łańcuchu” Paulusa Pottera), ale zagadka kryminalna jak najbardziej. Który z gości jest potencjalnym złodziejem? Hrabina Szarlota, mecenas Ildefons, kozioł Dezyderiusz, a może konsul wraz z małżonką? Wnikliwe śledztwo prowadzi inspektor Fuks i jego tajny agent kret Ulf.
Litewski pisarz, Kęstutis Kasparavicius pisze i ilustruje bardzo elegancko; jego ilustracje są pełne rozmaitych, finezyjnych szczegółów, akcja toczy się niespiesznie, autor z detalami opisuje każdego bohatera, jak też samo przyjęcie, tort (że aż ślinka cieknie) itd. Na każdej stronie jest ilustracja, co pozwala skupić się na lekturze młodszym dzieciom. Opowieść jest trochę bajkowa, nic więc dziwnego, że papuga w pewnym momencie wlatuje w krajobraz obrazu, a pies z obrazu zaczyna się ruszać.
 Przez całą opowieść goście snują rozważania na temat obrazu, przez co również sam czytelnik zaczyna się obrazem interesować. Na końcu książki można znaleźć krótką notkę o obrazie, który na co dzień wisi w Ermitażu w Petersburgu. Widać, że wartości w sztuce, które wyznawał Potter, są bliskie również samemu Kasparaviciusowi. "Zaginiony obraz" to świetny przykład na to, jak wzbudzić zainteresowanie sztuką i sprawić, że (nawet trochę dosłownie) staje się ona żywa.
 
 
 











 
 
 

 
W Polsce oprócz „Zaginionego obrazu” ukazały się jeszcze 3 książki Kasparaviciusa. Opisywany już na blogu „Florian ogrodnik”, który wyhodował niebezpieczną różę, „Marchewiusz Wielki”, który bardzo chciał schudnąć (choć przy tym, jak Kasparavicius opisuje torty, jest to bardzo trudne), a także „Mała zima” – zbiór przedziwnych opowiadań o tym, jak rzeczy zwyczajne nabierają całkiem nowego życia; dziewczynka lata na papierowym samolociku, zabawkowy parostatek odbywa wielki rejs po prawdziwej rzece i oceanie, znużone staniem wciąż przy drodze domy zaczynają chodzić, a eleganckie ubrania wiszące zbyt długo w szafie postanawiają przejść się na spacer..
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
Zaginiony obraz
Kęstutis Kasparavicius
Ezop 2017
Wiek: 5+

 
 

czwartek, 22 lutego 2018

„Lot Osvalda” ku zmianom


Pan w średnim wieku, Osvaldo ma przyjaciela ptaszka Fiu-Fiu, którego bardzo kocha. Jednak pewnego dnia ptaszek stał się smutny, przestał śpiewać, i w końcu uciekł z klatki. Z duszą na ramieniu Osvaldo wybrał się na poszukiwania swojego przyjaciela do dżungli..
O czym tak właściwie opowiada książka „Lot Osvalda”?; może o szukaniu szczęścia (Fiu-Fiu), a może o tym, że zmiany w życiu są nieuniknione i często maja szczęśliwy finał (Osvaldo). Jak to się czasem zdarza w picturebookach, to nie treść zapada najbardziej w pamięć w tej książce, lecz soczyście pomalowane na zielono ilustracje, zwłaszcza wielka rozkładówka z dżunglą. Użycie w całej książce właściwie tylko 2 kolorów daje ciekawy efekt, może też ich dobór nie jest tak całkiem przypadkowy; zielony to kolor spokoju i stagnacji, a czerwony to kolor niepokoju i zarazem zmian.


















Lot Osvalda
Thomas Baas
Tadam 2017
Wiek: 3+

piątek, 16 lutego 2018

Co robi kot w klasycznej sztuce. "Galeria kotów. Historia sztuki z pazurem", "Nowa galeria kotów", "Wielka księga portretów zwierząt"

Książka dla miłośników kotów i historii sztuki. Na 100-kilkudziesięciu stronach mamy przedstawioną krótką historię sztuki, ale twarze ludzi zostały zastąpione głową kota, co daje dość komiczny i z pewnością niezwykły efekt. Oprócz znanych obrazów Rembrandta, Vermeera czy Moneta, na końcu książki znajdziemy zdjęcia z klasyki filmowej, również z kotami w roli głównej.





















W kolejnej części ("Nowa galeria kotów") znów sporo znanych dzieł klasyków -Vermeera, Monet, Rubens czy Renoira. Niestety tym razem nie ma kadrów ze znanych filmów, ale za to znajdziemy też trochę obrazów mniej znanych twórców jak A.Hughes, D.Rosetti, J.Waterhouse, T.Gainsborough, H.Raeburn, J.Millais, F.Brown, W.Egley, B.Morisot, M.Cassatt i innych. 





 





























Jest jeszcze jedna książka, gdzie bohaterów znanych dzieł sztuki zastępują zwierzęta. W „Wielkiej księdze portretów zwierząt” Svjetlana Junakovicia nie jest jednak już tak prosto jak w „Galerii kotów”; nie wiadomo, jaki dokładnie obraz artysta odtwarza, gdyż wymieniony jest tylko okres jego powstania. Przeciętny znawca sztuki pewnie wyłuska kilka wskazówek z krótkiego opisu podanego przez Janukovicia, nigdy jednak nie jest pewne, czy podana informacja to nie żart... Junakovic, przedstawiając na znanych obrazach zwierzęta, nieco parodiuje ludzi, ich cechy fizyczne, lub czasem psychiczne.
„Wielka księga..” to dobra zabawa dla wszystkich znawców sztuki, paradoksalnie pozwala też spojrzeć na niektóre znane obrazy całkiem na nowo.

















 



 
Galeria kotów. Historia sztuki z pazurem
Susan Herbert
Media Rodzina 2016
 
 

Wielka księga portretów zwierząt
Svjetlan Janukovic
Tako 2013

środa, 14 lutego 2018

Jimmy Liao, „Jak bawi się nami miłość?”


Mimo postępu techniki miłość jest wciąż nieprzewidywalna; nigdy nie wiadomo, czy zakochanie zdarzy się w najbliższy wtorek, czy za rok, a może za 10 lat? W kinie, czy w kawiarni? Brunet(ka) czy blondyn(ka)?
W książce Jimmy Liao "Jak bawi się nami miłość?" widać dużo tych znaków zapytania; dwoje ludzi, samotnych i tęskniących do siebie, ciągle się gdzieś mija w miejskiej dżungli, niby są krok od siebie, ale wciąż przez nieprzebytą ścianę; kiedy on idzie w prawo, ona w lewo itd. Tytuł książki sugeruje, że miłość (los?) bawi się w ten sposób ludźmi; z drugiej jednak strony, może każdy dzień szukania i wyczekiwania jest potrzebny, żeby stworzyć kapitał na to późniejsze „długo i szczęśliwie”?
Liao lubi przedstawiać miasto (i samo życie) jako labirynty dróg, chodników, drzew, co widać także w jego innych książkach (na blogu tu). Wiele dni jest całkiem szarych i bez słońca, jednak w końcu pojawia się światło.
Co ciekawe, inspiracją do powstania tej książki był wiersz naszej rodzimej poetki Wisławy Szymborskiej „Miłość od pierwszego wejrzenia”. Szymborska lubi rozmyślać o przypadku, tak istotnym w rozmaitych historiach miłosnych i również w tym wierszu (jak i w książce Liao) go znajdziemy. Liao cytuje w swojej książce pierwszą i ostatnią strofę wiersza Szymborskiej, a ilustruje środkowe:
 
„(…) Sądzą, że skoro nie znali się wcześniej,
nic między nimi nigdy się nie działo.
A co na to ulice, schody, korytarze,
na których mogli się od dawna mijać?
(…)
Bardzo by ich zdziwiło,
że od dłuższego już czasu
bawił się nimi przypadek.
(…)
Były znaki, sygnały,
cóż z tego, że nieczytelne.
Może trzy lata temu,
albo w zeszły wtorek,
pewien listek przefrunął
Z ramienia na ramię?”
(…)





















Jak bawi się nami miłość?
Jimmy Liao
Mireki 2004

czwartek, 8 lutego 2018

Rosyjskie baśnie retro („Alonuszka”)

Zaglądając do antykwariatów lub bibliotecznych zbiorów można natknąć się na stare wydania baśni, także te z innych narodów. Jednym ze skutków przymusowej przyjaźni z ZSRR w minionym wieku, był szeroki dostęp do rosyjskiej literatury, w tym także baśni, takich jak te, które można znaleźć w książeczce „Alonuszka”. Teksty nie są za długie (5-latek się skupi), na każdej stronie stylizowana ilustracja, a przede wszystkim mało archaizmów, co zwłaszcza dla młodszych dzieci bywa sporą barierą. W baśniach mamy i cara, carycę, Cud-Dziewicę z długim blond warkoczem, dzielnego Wanię w sukmanie, smoki, niedźwiedzia Miszę itp. A jak to w tego typu gatunku bywa, są tu też rymowanki i powtarzanki, zaś na końcu, oprócz tradycyjnego „żyli długo i szczęśliwie”, można spotkać również i takie wierszyki:

„Hejże, hejże, hopsasa!
Niechaj brzmi piosenka ta!
Warzył wuj Symeon
Miodek imbirowy,
Dał babci Arinie,
Poszło jej do głowy.”
itd.



















Ilustracje Igora Jerszowa, tym razem w duecie z żoną, można też podziwiać w innym wyborze bajek „Ognisty ptak”. Ilustracji jest tu mniej, baśni również, ale są one dłuższe (np. Królewna Żabka, Wasylisa Przepiękna, Bajka o zaczarowanym szczupaku).  Język baśni, w tłumaczeniu Danuty Wawiłow, łatwo zrozumiały już dla starszego przedszkolaka.














Szeroki wybór rosyjskich baśni ludowych można znaleźć w tomie „Czarodziejskie baśnie”, zilustrowanym przez Nikołaja Koczergina. Tu ilustracji jest całkiem niewiele, opowieści nieraz dość długie, ale język dla dzieci przystępny więc chętnie słuchają.
 
 







 
 
 

Znakomitym ilustratorem baśni rosyjskich był również Iwan Bilibin. Żył i tworzył na przełomie wieków i rzeczywiście w jego stylu widać silne wpływy modnej wówczas secesji. Jego ilustracje można podziwiać np. w niewielkim wyborze baśni „Piórko Finista Jasnego, Cud-Sokoła”. Teksty są tutaj jednak mniej uładzone i np. wątek ludożercy - Baby-Jagi w baśni o Wasylisy Pięknolicej jest bardziej makabryczny niż w innych wydaniach baśni (płot domu zrobiony z ludzkich szkieletów, czaszka jako lampion itd.)
 









 





 
Bardziej współczesne baśniowe ilustracje, ale wciąż malowane w tradycyjnym rosyjskim duchu, można podziwiać też u wspominanego już na blogu Giennadija Spirina.


 
Alonuszka
Il. Igor Jerszow
Wyd. Alfa 1989
Wiek: 5+



Ognisty Ptak

Il. Igor Jerszow i Xenia Jerszowa

Wyd. Książka i Wiedza 1986

Wiek: 5+
 
Czarodziejskie baśnie. Rosyjskie baśnie ludowe

Il. Nikołaj Koczergin
Wyd. Alfa 1990
Wiek: 5+

 
Piórko Finista Jasnego, Cud-Sokoła”.
Il. Iwan Bilibin
Wyd. Raduga 1983
Wiek: 5+