Koniec karnawału to okres, kiedy w wielu krajach Europy namiętnie smaży się naleśniki. Dobry naleśnik to jednak potrawa, którą można jeść przez cały rok. Dobrze jest nauczyć się robić smaczne naleśniki i znaleźć najlepszy przepis dla siebie. Choć podstawowy naleśnikowy skład jest dość prosty, każdy kto robi naleśniki wie, że czasem ciasto wyjdzie nie takie, z niewiadomych powodów zacznie przywierać do patelni, a tu rodzina czeka głodna przy stole..
Książka "Wszyscy jedzą naleśniki" to dobry zbiór inspiracji jak naleśnika przyrządzić i z czym go zjeść. Znajdziemy tu przepisy na naleśniki greckie, islandzkie, holenderskie, a także nieco bardziej egzotyczne indyjskie i indonezyjskie. Jak świat długi i szeroki naleśniki mają duże wzięcie, choć np.fasolowe naleśniki indyjskie smakowo i wyglądem znacznie się różnią od tradycyjnych polskich z serem i dżemem.Większość przepisów w książce opiera się na znanej nam bazie, czyli mieszaninie mąki pszennej, jajek, cukru i mleka, jednak chcący trochę poeksperymentowac mogą też zrobić włoskie naleśniki zapiekane ze szpinakiem, na wzór francuski zastąpić mąkę pszenną gryczaną lub przyrządzić rosyjskie bliny z wędzonym łososiem. Naleśnik niejedno ma imię, choć jeśli chodzi o dzieci ....cóż, największe wzięcie i tak mają zwykle naleśniki z nutellą. Zabawne ilustracje A.Loth-Ignaciuk mogą jednak zachęcić do lektury (i przede wszystkim wypróbowania przepisów) wszystkich początkujących małych kucharzy;)
Wszyscy jedzą naleśniki
A.Loth-Ignaciuk, R.Bisek-Szladowska
Druganoga 2019
Wiek: 9+
środa, 26 lutego 2020
wtorek, 25 lutego 2020
E.Eland, „Kiedy nadchodzi smutek”
Choć smutek
jest trochę podejrzany i raczej mało lubiany, egalitarnie spotyka on wszystkich,
nawet tych najszerzej uśmiechniętych. Wydaje się, że najlepiej go zepchnąć,
zagłuszyć (po co nam on, skoro pogarsza samopoczucie), jednak – zepchnięty – z
całą pewnością kiedyś wróci znów.
Smutek
dopada także najmłodszych i Eva Eland w książce „Kiedy nadchodzi smutek” pomaga im go oswoić. Wyjaśnia, że chowanie smutku niczego nie da, lepiej z nim pobyć,
przyjrzeć się mu i z nim porozmawiać. Czasem smutek może mieć coś bardzo
ważnego do powiedzenia. Taki oswojony i polubiony smutek prawdopodobnie po
kilku dniach sam odejdzie – gdy już zostanie wysłuchany i przytulony.
Warto
przeczytać książkę Eland dzieciom – zwłaszcza tym smutnym.
O tym, jak
ważne jest spotkanie ze swoim smutkiem, opowiada też świetny film dla dzieci
sprzed kilku lat „W głowie się nie mieści”. Kto nie widział, niech koniecznie
nadrobi zaległości.
Kiedy
nadchodzi smutek
E.Eland
Mamania 2019
Wiek: 3+
poniedziałek, 24 lutego 2020
Aj Dungo, „Fale”
Narracja bardzo
osobistych „Fal” Aj Dungo prowadzona
jest na dwóch poziomach; jeden to historia windsurfingu (kadry w kolorze ciepłego, jasnego brązu), drugi to opowieść o miłości do dziewczyny, która umiera na raka (wszystko w kolorze morskiej zieleni).
Oba te wątki to jedne z najważniejszych spraw w życiu amerykańskiego
ilustratora Aj Dungo. Dzięki opowieści o pierwszych surferach, ich miłości do fal
i zmaganiu się z trudnościami, smutna historia walki z rakiem staje się trochę
inna. Pełen radości życia surfing działa terapeutycznie i powoduje, że ogromny
ból daje się unieść..
„Fale” Aj
Dungo to komiks dla młodzieży i dorosłych. Może pomóc tym, którzy zmagają się z
chorobą bliskich, ale przede wszystkim pokazuje, jak bardzo ważna w życiu jest
pasja i jak terapeutyczny kontakt z przyrodą. Ilustracje są oszczędne, dialogi
minimalne, a historia surfingu i opowieść o chorobie w pewnym momencie
spotykają się.
Fale
Aj Dungo
Marginesy
2019
Wiek: 12+
środa, 19 lutego 2020
S.Antony, “Dobranoc, Panie Panda”
Pan Panda
przez wszystkie strony tej raczej krótkiej książeczki nie przestaje być sobą. Co prawda
hipopotam jest już tak śpiący, że nie ma siły umyć zębów, a skunks nie ma w
planach mycia w ogóle, jednak Pan Panda ich nie poucza, tylko grzecznie życzy
dobrej nocy. Rodzice nie muszą się martwić; mimo tej pozornej
antydydaktyki, w trakcie lektury dziecko dobrze wyczuwa, co należy zrobić przed
spaniem.
Druga
książka tego autora, również wydana na polskim rynku, to „Dziękuję, Panie Panda”.
Tym razem Pan Panda z właściwym sobie wdziękiem obdarowuje po kolei prezentami
wszystkie zwierzęta, jednak wszystkie prezenty okazują się nietrafione; sweter
za duży, kokarda za ciężka itd. Mimo to, jego przyjaciel lemur twierdzi, że ważna
jest pamięć i trzeba być wdzięcznym. Co prawda na okładce książki recenzenci
trzymają stronę lemura i twierdzą, że zawsze trzeba być wdzięcznym za prezent, jednak moim
zdaniem autor książki zmierza do czegoś innego, być może mniej popularnego;
lepiej nie dać prezentu wcale, niż miałby to być prezent całkiem nie na miarę.
Przyznam, że
bardzo mi się podoba Pan Panda jako bohater dziecięcych książeczek. Jest niepretensjonalny,
autentyczny i życzliwy, nie stara się też przypodobać czytelnikom czy też
trendom dydaktycznym. Jest po prostu sobą, choć czasem zdarza mu się zakpić z
wiedzącego wszystko lepiej lemura.
Dobranoc,
Panie Panda
S.Antony
Amber 2018
Wiek: 2+
poniedziałek, 17 lutego 2020
Dzieci i (zdrowe) jedzenie. („Dlaczego dzieci jedzą śmieci?”, „Pola mówi: ble!”, „Za nic na świecie nie zjem pomidora", "Sam cukier")
Choć dziecko
i w domu i w przedszkolu/szkole do znudzenia wciąż słyszy że cukier zły, a
warzywa i owoce dobre, dzieci same z siebie dzieci najczęściej wybierają
śmieciowe jedzenie. Wiadomo - śmieciowe dobre bo słodkie, ładnie zapakowane itd .
Co gorsza, nawet po etapie jedzeniowej eliminacji (objawiającej się zwykle w wieku 2-6 lat ) wiele dzieci wciąż
ucieka na widok brokułów, za nic nie zje pomidora itd. Jednak o ile młodsze
dzieci mówią „nie bo nie”, a tyle starsze można czasem przekonać – przynajmniej
do spróbowania 1 łyżki..
Podobną historię można też przeczytać w książce „Za
nic na świecie nie zjem pomidora” opowiadającej przygody Charlie i Loli,
bohaterów popularnej i bardzo u nas w domu lubianej kreskówki sprzed kilku lat.
Lola nie lubi żadnych warzyw, ale pomarańczowe przegryzki z Jowisza (czyli
marchewki) już zje, tak samo jak krem z obłoków z góry Fudżi (puree
ziemniaczane), paszteciki syrenek (paluszki rybne), czy księżycoowoce (pomidory).
A jednak groźna chatka z piernika
Dlaczego dzieci jedzą śmieci?
A.M.Poznańska
Kasza Manna 2017
Wiek: 3+
„Dlaczego dzieci jedzą śmieci?” to książka
mocno dydaktyczna, ale też z zapadającą w pamięć grafiką. Choć po lekturze
książki dziecko nie rzuci się z zapałem do jedzenia stokrotek i kiełków, mocne
ilustracje Anny M. Poznańskiej dają do myślenia. Ta książka to też rachunek
sumienia dla rodziców – pewnie nie uda się całkiem wyeliminować z domu
słodyczy, ale można częściej robić je w domu samemu, przemycając po drodze
różne zdrowe nasiona i np. mąkę gryczaną. „Dziecko (przecież) nie jest koszem na
śmieci” nawet jeśli w sklepie z furią domaga się wszystkiego słodkiego co stoi
przy kasie..
W przypadku
młodszych dzieci czasem działa jedzenie warzyw w formie zabawy; można zrobić z
ogórka krokodyla, a z groszku małe dzidziusie. Taką właśnie strategię przyjęła
babcia małej Poli w książce „Pole
mówi: ble!” Pola zgadza się skosztować „niesmacznych” warzyw, a w zamian za to babcia
obiecuje spróbować „zbyt słodkich” lizaków i żelków.
A jednak groźna chatka z piernika
Problem z dietą dzieci w zasadzie sprowadza się do problemu z cukrem (to co słodkie jest ok, reszta blee). O tym jak bardzo cukier jest problematyczny przeczytamy w książce "Sam cukier" K.Samosiej. Książka jest mocno dydaktyczna, ale ilustracje autorki świetne, co nieco temat osładza;) Dzieci już na starcie podejrzewają że książka o ich ulubieńcu nie może
skończyć się dobrze (dla nich samych oczywiście). Cukier jest wszędzie, wszyscy go lubią, ale niestety powoduje choroby. Okazuje się że dziecko może zjeść dziennie do 6
łyżeczek cukru bez szkody dla organizmu (dorosły – 10-12). A tu ciężko się z
nim rozstać, bo silnie uzależnia (Czy byłbyś w stanie nie jeść cukru przez
tydzień? No dobra, choć jeden dzień?)
Dobra
książka do szybkiej lektury i dyskusji po. Może uda się ustalić domowe zasady,
żeby tego cukru jeść mniej i wprowadzić zamienniki – zamiast lodów/soków domowe
koktajle itp.
Choć sama
mam w domu warzywnego niejadka, od czasu do czasu przypominam mu, że śmieciowe
jedzenie NIE JEST OK, nalegam żeby wybrał sobie 2-3 warzywa które będzie jadł,
a od czasu do czasu spróbował 1 ŁYŻKĘ nowej potrawy. Szału nie ma, ale po paroletnim
bojkocie znów ostatnio zaczął jeść ryby i warzywne zupy..
Dlaczego dzieci jedzą śmieci?
A.M.Poznańska
Kasza Manna 2017
Wiek: 3+
Pola mówi:
ble!
I.Marienborg
Media
Rodzina 2019
Wiek: 3+
Za nic na
świecie nie zjem pomidora
L.Child
Media
Rodzina 2007
Wiek: 3+
Sam cukier
K.Samosiej
Studio Koloru 2020
Wiek: 5+
czwartek, 13 lutego 2020
Poważni pisarze i ich książki dla dzieci. M.Vargas Llosa, „Fonsito i księżyc”
Znani i nagradzani na świecie pisarze bywają także czasem autorami książek dla
dzieci.
I tak książkę dla dzieci napisała min.
- Sylvia Plath ("Garnitur na każdą okazję"),
- Virginia
Woolf ("Niebieska zasłona),
- Umberto Eco („Trzy opowieści”),
- James Joyce ("Kot i diabeł")
- Bohumil Hrabal ("Złocieńka")
- Aldous Huxley ("Wrony i wąż")
- Kurt Vonnegut ("Słońce Księżyc Gwiazda")
- Franz Kafka ("Stać się Indianinem")
- Vaclav Havel ("Skrzeciuchy") itd.
Peruwiański noblista M.Vargas
Llosa jest autorem niewielkiej książeczki „Fonsito i księżyc”. Małemu Fonsito
bardzo podoba się koleżanka z klasy, Nereida. Chce ją pocałować, a dziewczynka
zgadza się, ale pod warunkiem że chłopiec przyniesie jej księżyc z nieba..
Zadanie jest w zasadzie niewykonalne, ale jak przystało na prawdziwie
zakochanego, Fonsito się nie poddaje..
W tej krótkiej, nieco poetyckiej, historii Llosa
świetnie zauważył, że dziewczynki (kobiety) potrzebują romantycznych okoliczności
jak też dowodów, że chłopcu (mężczyźnie) na nich zależy. Nereida trochę gra z
Fonsito, a on podejmuje tą grę, dzięki czemu w końcu się spotykają.
Fonsito i
księżyc
Mario Vargas
Llosa, il.Katarzyna Borkowska
Znak 2011
Wiek: 5+
poniedziałek, 10 lutego 2020
Romantyczność praktyczna. „Żona dla taty!” R.Reinaus
Kaisa ma 12
lat i mieszka tylko z tatą, bo jej mama umarła. Jednak książka „Żona dla taty!”
to nie opowieść o smutku po stracie matki, ale o poszukiwaniu tej nowej.
Oczywiście to tata Kaisy szuka sobie nowej kobiety, ale Kaisa dzielnie mu w tym
sekunduje i doradza, bo tata z jej zdaniem się bardzo liczy. Zwłaszcza że znalezienie sobie drugiej połówki nie jest takie proste, nawet (a może
zwłaszcza) gdy się bardzo chce..
„Żona dla
taty!” to dobrze i lekko napisana, niepretensjonalna opowieść o szukaniu nowych
znajomości i jej różnych końcach. Tato Kaisy bardzo chce sobie kogoś znaleźć,
ale jedna nowopoznana kobieta za bardzo lubi sprzątać, druga najbardziej dba o
swojego psa, trzecia mogłaby jeść tylko korzonki, czwarta uwielbia obozy
przetrwania w lesie itd. Historie są oczywiście trochę przejaskrawione, jednak
dobrze pokazują, że choć żeby kogoś znaleźć trzeba czasem zrobić pierwszy krok, to
jednak prawdziwe uczucie zjawia się zwykle trochę przypadkiem, bo nie lubi przymusu i planowania..
A oto jak
Kaisa podsumowuje swoje perypetie z kandydatkami na nową żonę dla taty;
„W końcu
doszłam do wniosku, że czegoś jednak się dowiedziałam. Na przykład tego, jak
różni mogą być ludzie. I że nie można nikogo oceniać za wcześnie. I trochę
tego, że gdy się bardzo, bardzo czegoś pragnie, to nie zawsze się to dostaje.
Ale jak się już z tego niemal zrezygnuje, to marzenie często spełnia się samo.”
Żona dla
taty!
R.Reinaus
Widnokrąg
2019
Wiek: 10+
środa, 5 lutego 2020
Poza utartym szlakiem. M.Martin „Milion rzeczy”
Choć w „Milionie rzeczy” przeczytamy i o Alice Springs i o Tokio, Kairze, czy Lasach Amazonii, nie jest to typowy przewodnik po atrakcjach świata; nie wymienia wszystkich najważniejszych zabytków w danym mieście, nie pisze też o jego historii czy
systemie politycznym, stara się natomiast oswoić każde miejsce poprzez podanie
różnych, czasem zabawnych, ciekawostek. I tak z książki dowiemy się, że:
- w Reykjaviku ludzie uwielbiają jeść lukrecję,
- dlaczego w Kapsztadzie trzeba uważać na pawiany,
- poznamy najpopularniejsze gatunki żółtego sera (Paryż),
- przyjrzymy się kilku widowiskowym stacjom moskiewskiego metra itd.
Dobrze się ogląda trochę nie-przewodnikowe ilustracje Martina, ale co najważniejsze, autor zachęca, by spojrzeć na własne miasto, jak też na każde miejsce które się aktualnie zwiedza, trochę mniej stereotypowo; nie z punktu widzenia najważniejszych zabytków i dokonań cywilizacyjnych, lecz od strony zwykłego przechodnia – spojrzeć na murale, co na codzień jedzą mieszkańcy, czym jeżdżą po ulicach, jak mieszkają itd. To co spotkamy poza utartym szlakiem może być o wiele ciekawsze niż otoczone tłumem turystów zabytki z folderów.
- w Reykjaviku ludzie uwielbiają jeść lukrecję,
- dlaczego w Kapsztadzie trzeba uważać na pawiany,
- poznamy najpopularniejsze gatunki żółtego sera (Paryż),
- przyjrzymy się kilku widowiskowym stacjom moskiewskiego metra itd.
Dobrze się ogląda trochę nie-przewodnikowe ilustracje Martina, ale co najważniejsze, autor zachęca, by spojrzeć na własne miasto, jak też na każde miejsce które się aktualnie zwiedza, trochę mniej stereotypowo; nie z punktu widzenia najważniejszych zabytków i dokonań cywilizacyjnych, lecz od strony zwykłego przechodnia – spojrzeć na murale, co na codzień jedzą mieszkańcy, czym jeżdżą po ulicach, jak mieszkają itd. To co spotkamy poza utartym szlakiem może być o wiele ciekawsze niż otoczone tłumem turystów zabytki z folderów.
Milion
rzeczy
M.Martin
Dwie Siostru
2019
Wiek: 5+
poniedziałek, 3 lutego 2020
„Kropka pe el. Przewodnik po Polsce dla dzieci” A.Paulukiewicz, D.Cymer, R.Szczepaniak
Zima się kończy, można planować wycieczki na wiosnę i lato, także te po Polsce. Turystyczna
Polska to nie tylko Kraków, plaża w Łebie i Giewont. Oprócz chorwackich i
włoskich plaż, warto wybrać się z dziećmi też nad te mazurskie, a przy okazji
zobaczyć zamki krzyżackie, zwiedzić Muzeum Piernika w Toruniu i spłynąć
kajakiem Krutynią.
O tym, jak dużo Polska ma do zaoferowania (również dzieciom) można przeczytać w niezwykłym przewodniku A.Paulukiewicza „Kropka pe el”. Duże ilustracje, wiele ciekawostek i legend powodują, że nie jest to typowy przewodnik wymieniający obiekty „do zaliczenia”. Autor próbuje patrzeć na zabytki z dziecięcego punktu widzenia i pokazuje to, co rzeczywiście dzieci może zainteresować, choć rzecz jasna czasem zamiast do kolejnego muzeum lepiej się wybrać na kolejne lody😉 W muzeach jednak pojawia się coraz więcej interaktywnych wystaw, a dużo widowisk odbywa się też w plenerze, co dodatkowo urozmaica zwiedzanie.
O tym, jak dużo Polska ma do zaoferowania (również dzieciom) można przeczytać w niezwykłym przewodniku A.Paulukiewicza „Kropka pe el”. Duże ilustracje, wiele ciekawostek i legend powodują, że nie jest to typowy przewodnik wymieniający obiekty „do zaliczenia”. Autor próbuje patrzeć na zabytki z dziecięcego punktu widzenia i pokazuje to, co rzeczywiście dzieci może zainteresować, choć rzecz jasna czasem zamiast do kolejnego muzeum lepiej się wybrać na kolejne lody😉 W muzeach jednak pojawia się coraz więcej interaktywnych wystaw, a dużo widowisk odbywa się też w plenerze, co dodatkowo urozmaica zwiedzanie.
Przed każdą
podróżą warto zajrzeć też do blogów o rodzinnym podróżowaniu. My zamieszkujemy
Polskę południowo-zachodnią, więc najczęściej jeździmy po tej właśnie okolicy. Zaglądamy na blogi takie jak podrozezmamaitata czy frantkiwedrowniczki.
Kropka pe el
A.Paulukiewicz, il. D.Cymer, R.Szczepaniak
Dwie Siostry
2011
Wiek: 8+
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Zaglądając do antykwariatów lub bibliotecznych zbiorów można natknąć się na stare wydania baśni, także te z innych narodów. Jednym ze skutkó...
-
Wybuchła wiosna, wszędzie widać z jaką siłą przyroda budzi się do życia. Bardzo wiosenne są tez ilustracje Ingi Moore. Dużo u niej drze...
-
Ostatnio pojawia się coraz więcej książek o wymiarach zdecydowanie większych niż standardowe A5 czy ewentualnie A4. Przykładem niedawno wyd...